Facebook Instagram HALA GOPS DCK ZUK BIP
Wersja kontrastowa A + A - A
English bip

Z historii gminy

Zabójstwo Antoniego Derlaga ps. „Junak”
30 paź 2016
Kategoria: Z historii gminy
Zabójstwo Antoniego Derlaga ps. "Junak"

 

21 lipca 1943 roku patrol żandarmów niemieckich pod dowództwem Artura Schielberga, wracając z objazdu Niedźwiedzy zatrzymał się w sklepie-wyszynku Andrzeja Roczniaka na pograniczu Porąbki Uszewskiej i Dębna. Było to ulubione miejsce postoju Niemców. Właściciel miał im zapewnić obiad, na który musiało się zawsze składać mięso i wódka. Gdy żandarmi wracali z akcji „likwidacyjnej”, pili na umór – ale tamtego dnia skończyło się na jednej butelce wódki. Patrol zebrał się przed karczmą i zamierzał wrócić na posterunek. Wtedy Schielberg dostrzegł opony rowerów, podziurawione prawdopodobnie gwoźdźmi. Wściekł się. Zawołał właściciela i jego pomocnika – 10-letniego Henia z Perły. Na niego też padło główne podejrzenie, gdyż Niemcy Roczniaka widzieli cały czas w środku, a chłopak wychodził na zaplecze. Wrzeszcząc Schielberg postawił małego Henryka pod ścianą domu, mierząc do niego z pistoletu.

Artur Schielberg doskonale mówił po polsku – był volksdeutschem urodzonym w Żyrardowie i synem byłego senatora II RP z Bydgoszczy. Na początku okupacji trafił na posterunek żandarmerii w Brzesku, a stamtąd do gminy Dębno. Był wyjątkowo okrutny i znienawidzony przez mieszkańców.
Gdy małego Heńka dzieliły sekundy od śmierci, między nim a Niemcem stanął właściciel. Andrzej Roczniak tłumaczył, że przez okno widział jakiegoś człowieka, który udał się w kierunku lasu i wskazał ręką kierunek gdzie, jak przypuszczał, Niemcy nie pójdą. Wściekły żandarm, podniecony alkoholem, ruszył we wskazanym kierunku… prosto na dom Derlagów.

Otaczając pierwszy napotkany dom, żandarmi spotkali Stanisława Derlagę, którego po wylegitymowaniu pobili kolbami karabinów. Być może skończyłoby się to jego śmiercią, ale z tyłu domu rozległy się strzały i głosy „Halt! Halt!”. Przez okno w chałupie Antoni Derlaga, zaprzysiężony w AK jako „Junak”, widział Niemców bijących brata Stanisława. Pomyślał zapewne, że przyszli po niego. Nie dość bowiem, że był w partyzantce to, jeszcze ukrywał się przed wywózką na roboty do Niemiec, do której został wytypowany. Nie zastanawiając się wiele wyskoczył przez okno na tyłach domu. Tam jednakże czaiło się dwóch żandarmów.

Po pierwszych strzałach „Junak” nie zatrzymał się, kolejne go raniły i runął w pole ziemniaków. Dopadł go Schielberg i zaczął bić kolbą. W akcie ostatniej desperacji, czy też zamroczony bólem, „Junak” uderza Niemca – ten wściekły przystawia mu pistolet do potylicy i strzela, zabijając na miejscu. Gdy pogrążona w żałobie rodzina rozpoczęła przygotowania do pogrzebu, dowiedziała się od księdza proboszcza Prokopka, że Schielberg był u niego zakazując pogrzebu z trumną, mszą świętą, księdzem. W dodatku miał z ambony ogłosić, że Antoni był groźnym bandytą. Proboszcz parafii Dębno, współpracujący z AK – pomagał przy wystawianiu fałszywych dokumentów dla partyzantów – nie chcąc narażać swojej działalności, uległ Niemcom. Antoni Derlaga spoczął w ziemi, zawinięty jedynie w prześcieradło. Tylko w kościele ludzie pomodlili się za duszę Antka, a nie bandyty, jak chciał żandarm.

19 października 1943 roku, na drodze „w okolicy Iwkowej” – jak głosi jedyne źródło wspominające to wydarzenie –Artur Schielberg został postrzelony. Za swoje zbrodnie wobec polskiej ludności państwo podziemne wydało na niego wyrok śmierci. Wykonać go miały „drapieżne ptaki” Armii Krajowej – czyli pluton dywersji. W likwidacji Schielberga wzięli udział: Jan Roczniak „Sokół”, Teofil Hebda „Błyskawica” oraz nieznany partyzant. Coś poszło nie tak – żandarm otrzymał dwie kule w pierś, ale partyzanci musieli uciekać z miejsca akcji – prawdopodobnie drogą nadjechali Niemcy. Ciężko ranny Artur Schielberg został ewakuowany do szpitala w Tarnowie, a w grudniu 1944 roku do szpitala w Niemczech – dla niego wojna się już skończyła. Wydaje się, że ten zamach spowodował zaciśnięcie się pętli na Janie Roczniaku „Sokole” – ale to już zupełnie inna historia…

Po wojnie władze wszczęły śledztwo, badając zbrodnie wojenne Niemców w gminie Dębno. Dziwne to było śledztwo, miejscowa milicja prowadziła je w sprawie zabójstwa Antoniego DYRŁAGI(!). Pomyłka kuriozalna zwłaszcza, że innej rodziny o takim nazwisku w Dębnie nie było… Gdy po latach, na wniosek rodziny, IPN podjął kolejne śledztwo, okazało się, że Artur Schielberg zmarł w Niemczech 19 XI 1996 roku jako stateczny obywatel Erlagen. Śledztwo umorzono.

Odwiedzając groby swoich bliskich, nie zapominajmy o tych, którzy ginęli za ojczyznę – nie tylko na froncie, ale także i na ziemi, którą uprawiali ich dziadowie i ojcowie.

Na załączonej fotografii
1. Antoni Derlaga

how_to_vote
Wybory do Parlamentu Europejskiego 9.06.2024 r.
download
Załatw sprawę
auto_delete
Odpady komunalne PSZOK
departure_board
transport publiczny
sports_handball
Hala Widowiskowo-Sportowa w Dębnie
group
Rada Gminy Dębno
reduce_capacity
Konsultacje społeczne
loop
Odnawialne źródła energii
local_grocery_store
Przetargi - platforma zakupowa
light_mode
Program Czyste Powietrze
explore
System Informacji Przestrzennej
health_and_safety
Tarcza Antykryzysowa
volunteer_activism
Pomoc Ukrainie