Do trzeciej w nocy świętowano jubileusz Łysogórskiej Orkiestry Dętej. Organizatorzy zmęczeni, ale szczęśliwi wracali do domów koło szóstej rano. - Przyjemnie było patrzeć jak się ludzie bawią - komentuje Roman Sacha, jeden z członków orkiestry i sołtys Łysej Góry.
A wszystko zaczęło się kilkadziesiąt minut przed g. 14. Z czterech stron Łysej Góry o tej samej porze w kierunku kościoła parafialnego ruszyły w barwnym korowodzie cztery orkiestry dęte, pokonując odcinek mniej więcej 800 metrów i grając non stop najbardziej ulubione melodie ze swojego repertuaru. Po mszy świętej w intencji jubilatów orkiestry odprawionej w kościele w Łysej Górze dźwięki muzyki znowu niosły się przez wieś. Orkiestry z tuchowskiego sanktuarium, z Brzeska, Iwkowej i Łysej Góry przemaszerowały do amfiteatru "Krakus", gdzie zaplanowano część oficjalną i wspólną zabawę. Były odznaczenia i honory dla najbardziej zasłużonych członków orkiestry oraz jej dobrodziejów, a potem królowała już muzyka i zabawa. Każda z zaproszonych orkiestr dała koncert, a na scenie zaprezentowali się także "Mali Łysogórzanie". Do zabawy tanecznej, która rozpoczęła się wkrótce potem nie trzeba było nikogo specjalnie namawiać. Atmosfera była na tyle dobra, że ostatni tancerze opuszczali amfiteatr około trzeciej w nocy. Organizatorzy imprezy porządkowali teren i zwozili sprzęt mniej więcej do wpół do szóstej rano, ale narzekać bynajmniej nie zamierzali. Najważniejsze, że jubileusz był okazją do dobrej, wspólnej zabawy.