Facebook Instagram HALA GOPS DCK ZUK BIP
Wersja kontrastowa A + A - A
English bip

Z historii gminy

Edmund Zarzycki – Janosik z Porąbki Uszewskiej
07 sie 2016
Kategoria: Z historii gminy
Edmund Zarzycki - Janosik z Porąbki Uszewskiej

22 III 1937 roku w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” ukazał się całostronicowy artykuł triumfalnie wieszczący, iż „nieuchwytny bandyta” Edmund Zarzycki został zastrzelony w policyjnej obławie. Komendant Policji Państwowej z Brzeska, niejaki Woźnicki, informował w nim o skutecznie zakończonej akcji, w której brało udział 20 policjantów, przez kilka dni śledzących znanego w całej Małopolsce złoczyńcę. W końcu dopadli go w stodole niejakiego Bronisława Morysa w Dębnie, gdzie po długotrwałej wymianie ognia Mundek (czy jak wymawiali miejscowi „Mąndek”) zginął trafiony w głowę.

Tak się skończyła historia największego rozbójnika czasów przedwojennych naszego regionu. A jak się zaczęła? Aby opowiedzieć rzetelnie jego historię, trzeba rozpocząć jak zawsze… od początku.

Edmund Zarzycki urodził się 2 II 1906 r. w Dołach. Od najmłodszych lat wyróżniał się potężną  posturą. Jako nastolatek charakteryzował się wysokim wzrostem, dużymi rękami i tubalnym głosem. Jak przypuszcza pan Andrzej Chodacki, lekarz i jednocześnie pisarz, który poświęcił Edmundowi Zarzyckiemu min. opowiadanie pt: „Opowieść o Mundku zbójniku”, taki wygląd mógł być skutkiem akromegalii – choroby, która prowadzi do tzw. gigantyzmu. Dla młodego Edmunda te cechy nie stanowiły jakiejś przeszkody, wręcz przeciwnie – potrafił je wykorzystywać, zyskując sławę w swojej rodzinnej Porąbce Uszewskiej. Charakterystyczna jest opowieść – przytoczona przez Andrzeja Chodackiego – jak to niejaki Franciszek Gurgul próbował z pomocą dwóch koni wyciągnąć powalone drzewo z rzeki. Jego bezskuteczne wysiłki przerwało przybycie Zarzyckiego, który po prostu wziął drzewo w swoje ręce, wyciągnął i rzucił mu na podwórko. Niestety, potem doszło do tragedii, która zmieniła życie Edmunda.

Początek lat trzydziestych nie był korzystny dla małopolskiej wsi. Kryzys w kraju przekładał się na wielką biedę. Napięcia polityczne nasilały się. Policja była w tym okresie wyczulona na łamanie prawa przez chłopów i wszelkie wykroczenia karała bardzo surowo.

W tym właśnie momencie Edmund wszedł w konflikt z prawem. Głód zmusił go do kradzieży. Ktoś niestety zauważył, jak 16-letni Zarzycki kradnie ziemniaki (bo o kradzież jednego worka ziemniaków go oskarżono) i zgłosił na policję. Nie jest jasne, czy Mundek został aresztowany, czy też „przesłuchanie” odbyło się w domu. Niestety jego skutki są potwierdzone źródłowo – nastolatek został skatowany przez policjantów. Przez kilka tygodni nie wstawał z łóżka, a gdy wstał, był już innym człowiekiem.

Celem tego artykułu nie jest usprawiedliwienie postawy Edmunda Zarzyckiego, którego oskarżano o dokonanie aż 18 zabójstw (tyle ofiar przypisała mu policja). Nie bez przyczyny nazwano go rozbójnikiem i Janosikiem. W mojej ocenie jego życie i działalność, także ta uznawana za przestępczą,  były wynikiem głębokiego poczucia opacznie rozumianej sprawiedliwości, które to poczucie Zarzycki ukształtował w swoim sercu po tragicznych przeżyciach związanych z brutalną interwencją policji. Zarzycki nie zabijał dla sportu, czynił to albo w obronie własnej lub wymierzając „wyroki” na swoich wspólnikach za zdradę. Prawdopodobnie połowa z zastrzelonych przez niego ludzi to policjanci, których szczerze nienawidził. Z drugiej strony nie czerpał on przyjemności z zabijania stróżów prawa. Znana jest historia, jak to Zarzycki spotkał policjanta Jana Cichockiego, który jako nowy funkcjonariusz, niedawno przysłany na komendę do Brzeska postanowił go aresztować. Zdziwiony, że Mundek tak otwarcie korzysta  z dobrodziejstw gospody u Mrożka w Porąbce Uszewskiej, poszedł tam i wypraszając na zewnątrz chciał aresztować. Zarzycki kazał mu uciekać a gdy ten nie chciał, wziął opartą o ścianę sieczkarnię i rzucił w kierunku policjanta, zmuszając do ucieczki. To upokorzenie uczyniło z Cichockiego osobistego wroga Mundka.

Inne znane ofiary Janosika z Porąbki to wspólnik z Maszkienic, który zdradził policji zamysł napadu na leśniczówkę w Biesiadkach (ten skończył utopiony w stawie). Śmierć poniosło z jego ręki dwóch złodziei z Łysej Góry, którzy denuncjując go, chcieli wyeliminować z „interesu”. Dwie osoby zginęły podczas napadów rabunkowych: niejaki Izaak Baldinger z okolic Nowego Sącza oraz młynarz i sklepikarz Goldfinger spod Tarnowa. Zabici z bronią w ręku bronili swego majątku.

Zarzycki nie gromadził bogactw. Rabował i kradł wtedy, gdy kończyły mu się pieniądze. Ukrywał się w lasach w różnych kryjówkach, bardzo często mieszkał też w domu rodzinnym, gdzie miał w skarpie obok przygotowaną kryjówkę. Jak twierdzą źródła policyjne, dwa razy uciekał przed pościgiem na Czechy. Bez względu na okoliczności chcę podkreślić, że miał głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości społecznej. Po kradzieży monstrancji z kościoła (jedni mówią, że z Dębna, inni, że z Porąbki), słysząc że jego ludzie posądzają o ten czyn, poszedł do księdza zapewniając o swojej niewinności i złożył ofiarę na nowe naczynie liturgiczne. Gdy przebywał w gospodzie u Mrożka, wszyscy jedli i pili na jego koszt. Raz jego sąsiad spotkał go tam i zaprosił do siebie ale usłyszał, że przecież nie ma go czym ugościć, bo jest biedny. A potem Mundek zakupił torbę cukru, kawy i kiełbasy u karczmarza i ofiarował sąsiadowi, by przegotował gościnę. Ale oczywiście potem nie przyszedł. Najbardziej rozpowszechnioną historią związaną z Zarzyckim jest ta opowiadająca o zakupie krowy.

W owej historii chłopu z Porąbki padła jedyna krowa i szedł do Brzeska kupić nową. Zarzycki spotkał go na drodze i zażądał pieniędzy. Gdy dowiedział się, po co idzie i ile miał pieniędzy oznajmił, że za te, które ma czyli 60 złotych krowy nie kupi. Dał mu jeszcze 100 złotych, każąc mu pokazać sobie  kwit ze sprzedaży w drodze powrotnej. Zarzycki kazał sobie przeczytać nazwisko kupca i powtarzając je głośno miał powiedzieć „Jeszcze dziś moje pieniądze wrócą do mnie”.

Dobra passa Zarzyckiego skończyła się w marcu 1937 roku. Policja dowiedziała się, że ścigany Mundek wraca do domu rodzinnego. Zorganizowano tam obławę. Policja obserwowała dom i skarpę z kryjówką dwa dni, aż wreszcie spostrzeżono Zarzyckiego. Ku niezadowoleniu policji on również ich spostrzegł i zdołał uciec. Rozpoczęła się obława. Wydarzenia, które nastąpiły potem nie są już do końca jasne i obrosły w szereg legend i sprzecznych informacji.

Zacznijmy od faktów. Wszyscy są zgodni, że 20 III 1937 roku zginął Edmund Zarzycki na strychu stodoły Bronisława Morysa, gdzie się ukrywał. Jak policja trafiła na jego ślad? Tutaj znów na scenie pojawia się upokorzony policjant Jan Cichocki. To on miał wskazać miejsce ukrycia się zbiega. Informację taką otrzymał rzekomo od syna Bronisława Morysa, który współpracował z Zarzyckim. Wersja zdrady jest wielce prawdopodobna, bo nagrodą za pomoc w schwytaniu poszukiwanego rozbójnika było 1000 złotych. Jeżeli uświadomimy sobie, że cena krowy wynosiła wtedy ok. 150 złotych, możemy sobie wyobrazić atrakcyjność tej kwoty. Wszyscy świadkowie tamtych wydarzeń zgadzają się co do tego, że ów Morys, współpracownik Mundka, wyjechał nagle ze wsi po strzelaninie i zamieszkał w Krakowie w nowym mieszkaniu. Skąd syn chłopa miał na to pieniądze?  Kolejną zagadką jest sam moment śmierci Zarzyckiego. Policyjne sprawozdania podają, że na ciele tragicznie zmarłego stwierdzono obrażenia po postrzale w głowę, który był wynikiem wymiany ognia z policją. Obok leżącego Mundka znaleziono karabin Manlicher, pistolet Steyer i rewolwer Gasser z zapasem amunicji. Jest to interesujące w kontekście wersji o samobójstwie Zarzyckiego. Według innego przekazu Morys zabił Mundka i uciekł ze stodoły zawiadamiając policję (w kontekście zaistniałej strzelaniny należy go odrzucić). Czy taki człowiek jak Edmund Zarzycki, który tyle razy wymykał się policjantom, posiadając jeszcze tyle amunicji, popełniłby samobójstwo? Wydaje się to mało prawdopodobne, choć nie należy tego wykluczać.

Sam szturm na stodołę poprzedził ostrzał i użycie nawet trzech granatów dymnych przez policję. Potem strzały umilkły. Mimo to policja, bojąc się podejść, zmusiła miejscowego chłopa by podszedł do stodoły i sprawdził, co z Zarzyckim. Dopiero wtedy, gdy doniósł, że znalazł zwłoki, policjanci weszli do środka. Edmunda Zarzyckiego pochowano na tyłach cmentarza w Dębnie, w grobie z krzyżem bez napisów. Mimo starań nie udało im się go odnaleźć – zbyt wiele jest tam opuszczonych, zarośniętych grobów.

Tak kończy się historia „Mundka”, Janosika z Porąbki Uszewskiej. Dopiszę jednak do niej epilog.

W drugiej połowie czerwca 1944 roku oddział partyzancki ppor. Józefa Wojdaka ps. „Swoboda” przeprowadzał akcję „Poczta”. Napadnięto w Brzozowcu na furgonetkę pocztową, wioząca pieniądze. Już po udanej dla partyzantów akcji Niemcy zorganizowali obławę, w którą wpadł łącznik Czesław Goos, ps. „Gordon”. Do brzeskiego aresztu odprowadzali go granatowi policjanci z… Janem Cichockim na czele. Na ofertę uwolnienia, złożoną przez więźnia, Cichocki nie zareagował, a gdy ten spróbował ucieczki, strzelił mu w plecy, zabijając na miejscu. Komenda obwodu AK wydała na Cichockiego wyrok śmierci. Niestety zamach się nie udał, ale przestraszony Cichocki poprosił o przeniesienie i nigdy już nie wrócił do powiatu brzeskiego.

Czy Mundek Zarzycki był dobrym człowiekiem? Mieszkańcy Porąbki Uszewskiej twierdzili zawsze, że Mundek był najlepszym z ludzi - ciepłym, uczynnym i sprawiedliwym. Z drugiej strony, konflikt z prawem wynikający z obiektywnie przestępczej działalności stawia go w zdecydowanie złym świetle.

Jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie został tak brutalnie potraktowany przez ówczesnych stróżów prawa? Nigdy się tego nie dowiemy. Pewnym jest natomiast, że wielu ludzi w Porąbce Uszewskiej płakało po śmierci Zarzyckiego. Na dwa lata przed wojną stracili człowieka, o którym mówiono, że był w stanie w pojedynkę obronić wieś przed hitlerowcami.

Po jego  śmierci, pozostała legenda małopolskiego Janosika, który do końca walczył o wolność.

 

Specjalne podziękowania składam Panu Andrzejowi Chodackiemu- pisarzowi i lekarzowi, za konsultacje w sprawie Edmunda Zarzyckiego.

Załączone zdjęcia przedstawiają: 

  1.  Zagroda Bronisława Morysa
  2. Policjant zagląda na strych stodoły
  3. Edmund Zarzycki


Edmund Zarzycki - Janosik z Porąbki Uszewskiej Edmund Zarzycki - Janosik z Porąbki Uszewskiej
how_to_vote
Wybory do Parlamentu Europejskiego 9.06.2024 r.
download
Załatw sprawę
auto_delete
Odpady komunalne PSZOK
departure_board
transport publiczny
sports_handball
Hala Widowiskowo-Sportowa w Dębnie
group
Rada Gminy Dębno
reduce_capacity
Konsultacje społeczne
loop
Odnawialne źródła energii
local_grocery_store
Przetargi - platforma zakupowa
light_mode
Program Czyste Powietrze
explore
System Informacji Przestrzennej
health_and_safety
Tarcza Antykryzysowa
volunteer_activism
Pomoc Ukrainie